Sprawa odradzającej się państwowości polskiej w trakcie I Wojny Światowej nie była szeroko omawiana w norweskiej prasie. Ciekawa jest natomiast obserwacja zmieniającego się tonu relacji, wraz z pojawieniem się nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości.
W przedmowie do książki „Norge og den polske frihetskamp” dr Francis Bull wspomina duńskiego literata K.L.Rahbeka, członka Towarzystwa Norweskiego w Kopenhadze z końca XVIII w., którego przeważnie nudziło, gdy jego towarzysze z zapałem dyskutowali o ostatnich wydarzeniach zagranicą. Pewnego razu przerwał on rozmowę i zaintonował nową piosenkę biesiadną, której tytuł brzmiał: „Precz z polityką, pilnujmy lepiej swoich kufli”. Można w niej m.in. było usłyszeć: „Cóż nas obchodzi biedna Polska? Przecież i tak jej nie pomożemy.” Według dr.F.Bulla był to dobrze uchwycony wyraz opinii powszechnie panującej w kręgach mieszczańskich państwa duńsko-norweskiego lat 90-tych XVIII w.
W świetle przeprowadzonych badań można potwierdzić, że ta tendencja do braku widocznego zainteresowania dla dalekiej, często niezrozumiałej i trochę egzotycznej Polski stawała się również aktualna wiele razy później. Chociaż w Skandynawii zwracano czasem uwagę na los sprawy polskiej, nie trwało to nigdy zbyt długo, działo się to bardzo przypadkowo oraz dotyczyło raczej aspektów moralnych sprawy polskiej. Podobne refleksje nasuwają się w związku z badaniami przeprowadzonymi na wybranych tytułach prasy norweskiej z lat 1914-1921. Nawet M.Helleberg, pisarka duńska znająca dobrze dzieje i kulturę naszego kraju, użyła w stosunku do Polski, która „miała irytujący zwyczaj znikania na długi okres czasu z map, aby następnie znów się pojawić”, metafory „Fata morgana”. Tego samego określenia, m.in. w oparciu o prasę norweską z lat 1914 – 1921, użyłabym jednak także do zainteresowania, jakie sprawa polska wzbudzała u Norwegów. Cały ten przedział czasowy charakteryzował się bowiem krótkimi okresami, kiedy centrum zainteresowania skierowane było na sprawę polską i długimi przerwami, w których kwestię tę wspominano marginalnie.
Doniesienia prasowe i utwory poetyckie o tematyce polskiej, które powstały w Norwegii w XIX w., tworzą tło dla tego, co pisano w prasie norweskiej podczas odradzania się państwa polskiego w latach 1914-1921. Cechą charakterystyczną, która znalazła wyraz w większości artykułów i wierszy był zmieszany ze współczuciem podziw dla narodu polskiego. Sytuacja polityczna na ziemiach polskich w XIX w. może bowiem wzbudzać pewne analogie do ówczesnego usytuowania Norwegii na politycznej mapie Europy. Zarówno Polska, pozostająca od 1772 r. pod zaborami trzech sąsiadujących mocarstw Rosji, Prus i Austrii, jak i Norwegia od 1814 r. znajdująca się w unii z Królestwem Szwecji nie były politycznie samodzielne. Hasło „Wolność” stworzyło wówczas nić zrozumienia między szwedzką Norwegią a podzieloną Polską. Często emocjonalny sposób reagowania Norwegów na los Polaków odpowiadał też ówczesnym romantycznym ideałom. Wyrażanie sympatii dla uciśnionego narodu było objawem postępowego światopoglądu, niezależnie czy chodziło o rzeczywiste poparcie, czy też tylko o słowa bez pokrycia w konkretnym działaniu.
Ukształtowana w XIX wieku tradycja norweskiej sympatii wobec Polaków była wciąż żywa w prasie norweskiej zarówno podczas wojny jak i po jej zakończeniu. Pomimo niemieckiej i rosyjskiej propagandy, a później również negatywnego stosunku do polskich marzeń o mocarstwowości, waleczność Polaków wzbudzała wielki podziw wśród Norwegów. A kiedy Polacy doznawali porażek lub cierpieli głód, Norwegowie spieszyli im z pomocą. Tak było w XIX w., kiedy norweskie gazety drukowały apele o pomoc dla polskich emigrantów. Także komitet pomocy dla polskich uchodźców, który utworzono po wizycie księżnej Julii Ledóchowskiej w Norwegii w 1916 r., zdobył poparcie i uznanie prasy norweskiej. Nie mniejsze znaczenie miały też apele o zbiórkę pieniędzy, ubrań i artykułów żywnościowych dla Polaków w krytycznych miesiącach 1920 r. Norweska tradycja udzielania pomocy Polakom stała się znaczącym elementem polsko-norweskich kontaktów. Norweskie gazety stanęły zaś na wysokości zadania i rozprzestrzeniały informacje i apele o pomoc.
Warto również w tym miejscu zwrócić uwagę na różnicę w stylu między doniesieniami prasowymi o Polsce i Polakach z XIX w. i tymi z okresu 1914 – 1921. Wcześniejsze artykuły były bowiem bardzo często zabarwione romantycznym i sentymentalnym akcentem, który w czasie I wojny światowej i późniejszym okresie został zastąpiony przez bardziej rzeczowy sposób prezentacji. W latach 1914 – 1921 nikt też nie zajmował się pisaniem poezji o losie Polaków, co wcześniej nie należało przecież do rzadkości. Jak przykład można tu przytoczyć znany wiersz autorstwa J.S.Welhavena pt. „Republikanie”.
Przede wszystkim chciałabym jednak zwrócić uwagę na wydarzenia na ziemiach polskich, które wzbudziły w omawianym okresie największe zainteresowanie w Norwegii. Podczas dwóch pierwszych lat wojny światowej prasa norweska nie poświęciła szczególnie dużo uwagi sprawie polskiej. Była ona bowiem wciąż jeszcze traktowana jako wewnętrzna sprawa mocarstw zaborczych. Chociaż sama nazwa „Polska”, a nawet „Królestwo Polskie”, występowała dość często, zdarzało się to tylko w odniesieniu do działań wojennych na ziemiach polskich i traktowana była w sensie geograficznym.
W trakcie I wojny światowej niewątpliwie największe odbicie w norweskiej prasie wywarł natomiast Akt 5 listopada 1916 r. Wydany przez państwa centralne miał na celu wzbudzić w Polakach nadzieję na powstanie samodzielnego Królestwa Polskiego. Główną przyczyną jego wydania była jednak chęć zdobycia polskiego rekruta. W listopadzie 1916 r., wśród Norwegów wystąpiło niecodzienne (na tle pozostałych miesięcy wojennych) zainteresowanie reakcją międzynarodowej opinii na akt, jak również i jego konsekwencje. Dyskusje w berlińskim Reichstagu o kształcie przyszłego państwa polskiego oraz obawy aliantów przed wzmocnieniem armii wroga polskim rekrutem odbiły się głośnym echem na łamach norweskich gazet. Tak angażującą debatę spowodowała obawa przed zasileniem przez Polaków armii państw centralnych. Po tym, jak okazało się, że akt nie zdobył akceptacji Polaków, zainteresowanie sprawą polską bardzo szybko zmalało.
Pozornie mogłoby się to wydawać trudne do wytłumaczenia, lecz w rzeczywistości mniejsza ilość artykułów na temat sprawy polskiej ściśle związana była z ówczesną sytuacją polityczno-gospodarczą Norwegii. Deklarowana przez to państwo neutralność i jednocześnie daleko idąca współpraca z Wielką Brytanią przyczyniały się do groźby zaatakowania Norwegii przez Niemcy. W związku z tym inne wydarzenia i problemy znalazły się w centrum zainteresowania prasy norweskiej.
W latach 1918 – 1921 prasa norweska drukowała wiele doniesień z Polski. Były one jednak w dużej mierze przypadkowe, jeśli chodzi o wybór i powierzchowne pod względem zawartości. Z pewnością wojna polsko-bolszewicka w lipcu i sierpniu 1920 r., pośród innych konfliktów, w które zaangażowana była Polska, zaowocowała największą ilością notatek i artykułów w prasie norweskiej. Zainteresowanie to wypływało z obawy przed rozprzestrzenieniem się rewolucji bolszewickiej do Europy Zachodniej.
Na podstawie powszechnie dostępnych materiałów nie można było ustalić bezpośredniego powiązania między ówczesną polityką zagraniczną Norwegii a sposobem omawiania sprawy polskiej. Nie ma wątpliwości, że wspomniane przeze mnie wydarzenia odgrywały pewną rolę w kształtowaniu obrazu Polski, chociaż – jak sądzę - istniały także inne czynniki, które miały większe znaczenie. Czynnikami takimi były m.in. bliskie kulturalne i ekonomiczne kontakty Norwegii z Niemcami. Sprawiły one, że Berlin stał się głównym kanałem, przez który Norwegia czerpała informacje z Europy. Szczególnego znaczenia nabrało to w stosunku do sprawy polskiej, gdyż w ten sposób Berlin miał pewną swobodę w doborze i selekcji informacji, które docierały do Norwegii z ziem polskich, a zatem miał także wpływ na kształtowanie się norweskiej opinii publicznej.
Nie można w tym miejscu pominąć Rosji, która do 1917 r. również miała wpływ na tworzący się w prasie norweskiej wizerunek Polski. Pozornie przyjazne stosunki Norwegii i carskiej Rosji przekształciły się w późniejszym okresie w relacje pełne wzajemnego dystansu. Nie ma wątpliwości, że istniał w związku z tym bezpośredni związek pomiędzy anty-rosyjskim i pro-polskim nastawieniem, który w elitach politycznych i prasie norweskiej szczególnie doszedł do głosu w lipcu i sierpniu 1920 r. Po 1917 r. wpływ rosyjskiej propagandy łączyć można już tylko z gazetą norweskiego ruchu robotniczego Social-Demokraten.
Właśnie podczas wojny polsko-bolszewickiej, gdy norweska prasa była podzielona w swoim stosunku do działań Polaków, stało się szczególnie wyraźne, że profil gazet także miał wpływ na sposób prezentacji sprawy polskiej. Social-Demokraten był wówczas jedyną gazetą, która występowała w zgodzie z dominującymi tendencjami w norweskim ruchu robotniczym i w pozytywnym świetle przedstawiała pochód armii bolszewickiej.
W porównaniu z niemieckimi i rosyjskimi wpływami, Europa Zachodnia nie odgrywała tak dużego znaczenia w tworzeniu się w prasie norweskiej opinii o sprawie polskiej. Nie stało się tak nawet wówczas, gdy Norwegia w drugiej fazie wojny światowej stała się „neutralnym sprzymierzeńcem”. Dopiero po zakończeniu wojny zaczęto coraz częściej cytować zachodnie biura prasowe, lecz nawet wtedy nie zawsze czyniono to konsekwentnie. Stało się to szczególnie widoczne m.in. w przypadku konfliktów polsko-niemieckich, których opis został zdominowany przez relacje korespondentów z Berlina, przy prawie całkowitym pominięciu prezentacji stanowiska polskiego.
Po analizie materiału źródłowego należy stwierdzić, że niezależny konserwatywny Aftenposten i anty-niemiecki Tidens Tegn okazały się najbardziej przyjazne Polakom. Do takiego wniosku skłonił mnie fakt częstszego wybierania przez wymienione dzienniki źródeł innych niż niemieckie i rosyjskie oraz bardziej umiarkowane komentarze do wydarzeń na ziemiach polskich. Dagbladet, przykładowo, ustosunkował się bardzo krytycznie do chaosu i zamieszek w Polsce pod koniec 1918 r. Większość doniesień prasowych dotyczyła wówczas prześladowań i pogromów, których Polacy dopuszczali się wobec Żydów. Charakterystyczne dla Trondhjems Adresseavis było natomiast to, że częściej niż stołeczne gazety drukowała obszerne komentarze do sprawy polskiej. Autorami artykułów i szkiców historyczno-politycznych byli m.in. dr J.Lindbæk a później także dr C.Asche i W.Grossman. Interesujące wydaje się, że redakcje z Christianii nie korzystały tak często z wiedzy równie kompetentnych rzeczoznawców ze stolicy.
Niniejszy artykuł rozpoczęłam odnosząc się do pewnych tendencji wśród Norwegów, których sprawa polska zbyt mocno nie obchodziła. Chciałabym go natomiast zakończyć cytatem z przedmowy do książki Jensa Raabe „Polens saga i kort utsyn”, która ukazała się we wrześniu 1938 r. Wobec tego, co miało wydarzyć się w czasie II wojny światowej, m.in. w Narwiku, zawarte w przedmowie słowa nabierają szczególnego znaczenia. A wydaje się ono jeszcze większe w świetle wspomnianych tendencji do braku zainteresowania dla sprawy polskiej.
„Kto zna swoją przyszłość? Nadejdzie dzień, że również norweskie kobiety i mężczyźni wspomną żarliwą miłość do Ojczyzny, która skłoniła polskie matki i ojców do wychowania swych córek i synów na prawdziwych patriotów, na młodzież, która w chwili próby chętnie poświęci rzecz najcenniejszą: życie!”